I ja sie skusiłam. Są to dla mnie, jak do tej pory, najlepsze drobne ciasteczka i bardzo interesujące wizualnie. Mocny smak czekolady, niezbyt słodkie (dałam troszke cukru mniej, czekolada 90%), niekłopotliwe w wykonaniu. Ciasto pobierałam po trochu, formowałam i znów do lodówki. obtaczałam w cukrze (jak już piec był gotowy, albo blacha po poprzednich ostygła) i natychmiast do pieca. NIC się nie powiekszyły, tylko popękały.
Zauważyłam, że im chłodniejsze idą do pieczenia, tym ładniejszy kształt zachowują.
Nie wstawiam zdjęcia, bo jest ich tu i tak sporo, ale sprawdźcie przy następnej okazji, czy z rzeczywiście temperatura ciasta ma takie znaczenie.