Rezultat wyszukiwania

Ciekawe, bo w przepisie występuje głównie mąka pszenna, żytniej jest jak na lekarstwo... Ciekawa jestem, czy ten wrocławski też jest pszenny. Fajnie, że ktoś podtrzymuje stare tradycje i nie dziwota, że we Wrocławiu. :)

To on w końcu kulikowski czy kulikoski, bo nie wiem w którą stronę poprawiać. :lol:

Też dziś ją zrobiłam, na oko jak Anka, z grillowanym łososiem i większą ilością warzyw. Zamiast czerwonej cebuli dałam pęczek dymki i troszkę koperku. Pycha.

Dziś zgodnie z przepisem zrobiłam z mrożonym groszkiem, a od siebie dołożyłam cebulę, jabłko i rzodkiewki. Pycha.

Dla zajączka? ;) U nas to jesienne ciasto, a że za oknem jesienna aura, to mi się go zachciało.

Zapowiada się pysznie. Trochę z konieczności zmieniłam, zastąpiłam golden syrup sztucznym miodem, a jedną marchew dynią piżmową. Miałam tylko trzy jajka, więc dodałam 70 g gęstego musu jabłkowego. Piekłam godzinę w 180 stopniach w tortownicy o średnicy 26 cm i wyszło całkiem pokaźne ciasto...

Moje smaki! :mniam: W dodatku można ją robić o każdej porze roku, bo rzodkiewki i selery są smaczne nawet w zimie, czego nie można powiedzieć o wielu innych warzywach.

Wpisz koniecznie, też jestem zainteresowana!

Muszę sprawdzić w jednym sklepie rybnym. Kiedyś miewali nawet świeżego dorsza z kutra, ale dawno tam nie byłam, bo mam nie po drodze.

Fajny pomysł, a najfajniejsza opowieść okołokulinarna. :)

Pyszna ta sałatka, chrupiąca i odświeżająca. Oprócz tego, co zamierzałam, dałam pęczek rzodkiewki, jabłko i łyżkę kaparów. Nie miałam mrożonego groszku, więc wzięłam puszkowy. Nie żałowałam soku z cytryny i pieprzu cytrynowego. Orzechów nie podprażyłam, bo od razu po pokrojeniu odruchowo...

No właśnie to mnie hamuje, bo te lidlowe są chyba rozmrażane...

Na zimno, jako składnik sałatki.

Dziś będę robić, tylko dodam jeszcze grillowaną pierś z kurczaka (bo mam nadliczbową z obiadu) i serek pleśniowy.

Sos pietruszkowy (persillade). Piękny ten łosoś. Wiele razy się do takiego przymierzałam, czas najwyższy spróbować. :)

Będą jutro na obiad. EDIT: Bardzo dobre. Robiłam trochę na oko, wzięłam cztery cebule, pojemniczek śmietany 36 procent i niczym nie słodziłam. Nie miksowałam też cebuli, sama się na gładko rozgotowała.

Ja tam lubię, jak mi coś w bezie chrupie, a w dodatku dzięki orzechom bardziej przypomina prawdziwy dacquoise. :) Ale bez orzechów też pyszne.

Dziś bez bakalii, bo nie chciało mi się kroić. :oops:

Zostało mi kilka łyżek gęstej gulaszowej i porosołowe udka, więc posiekałam wszystko i zrobiłam paszteciki z półtorej porcji.

Tak, to ziemniaki. W przepisie ich nie ma, dołożyłam od siebie.