Ależ pyszniasta ta baba
Wybrałam ten przepis, bo wydał mi się szybki i łatwy - i rzeczywiście taki jest! Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takich wspaniałości, bo wykonanie babki wydało mi sie podejrzanie proste
Zawsze myślałam, że przy drożdżowym im bardziej się człowiek namęczy i im więcej czasu to zajmie, tym lepiej - taka zabawa na pół dnia. A tu proszę: najlepsza babka drozdżowa na świecie i taka niekłopotliwa. No i pyszna też of course
Zrobiłam z 500g mąki (w tym krupczatka), dałam dwie paczuszki drożdży instant (w tym jedne przeterminowane o dwa lata jak sie okazało he he), 5 żółtek, ok. 13 dag cukru pudru, spirytusik i kopiastą łyżkę mąki ziemniaczanej (bo jakoś nie było ziemniaka w pobliżu), a na koniec sypnęłam takich ogromniastych rodzynów. Wyrabiałam krótko mikserem z hakami (no dosłownie parę minutek, nie więcej), potem ręcznie połączyłam z tłuszczem, znowu parę minutek mikserem - i bach do formy (piekłam w formie ceramicznej), a potem na ok. półtorej godzinki do piekarnika, który tak na minutkę-dwie włączyłam na 50 stC, żeby drożdże miały cieplutko (ciasto potroiło objętość!). Posmarowałam jajkiem, włączyłam piec na 160 stC góra-dół i piekłam 45 minut. I oto jest - wilgotna i puszysta, pełna rodzynek, pokryta lukrem z amaretto baba nad baby! Ogromnie dziękuję za przepis, zawsze już będę piekła tylko taką babkę drożdżową