O, a ja wlasnie weszlam na cc, zeby zobaczyc, czy cos napisalas...
Kurcze, przykro mi..- moze sprobuj go upiec. Moze nie bedzie zle, jak w moim przypadku
Ja wiem, ze moj zakwas, a raczej maka, jest do kitu.
Nie wiem o co chodzi. Zawsze z niej robilam i bylo dobrze, a od ostatniego razu (czyli jakos w lato) skusialam sie na ozywienie zakwasu
i moje chleby byly samymi porazkami.
Te, z odrobina drozdzy jeszcze sobie radzily, ale bez..- zupelnie do wywalenia.
Przeszlo tydzien temu wrocilam znow do zakwasu, i znowu to samo.
Niby moj zakwas szaleje, ale w chlebie nie daje rady.
Te chleby, o ktorych wspomnialam wczesniej, to byly moje pewniaki - w lato tez pieklam takie, ktore zawsze mi wychodzily, a jednak nadawaly sie tylko do wywalenia.
Jakos ciagle jestem przekonana, ze u mnie to wina maki. Widze roznice i pamietam, jaka byla, jak nastawilam swoj pierwszy zakwas.
Teraz zupelnie nie potrafie dobrac odpowiednia ilosc maki i wody.
Jesli wleje za malo, grudek nie mozna rozmieszac, a zakwas wcale nie rusza. Jest zbyt gesty.
Jesli dodam wiecej wody i bardziej go rozrzedze, ale musi byc na prawde rzadki, to szaleje, ale tak, jak wspomnialam- ciasto nie wyrasta.
Jestem w sumie zaskoczona, ze wyrosl mi ten, ktory wyrastal 6 godzin.
Chwilowo sie jeszcze z nim (z zakwasem) nie poddalam, ale jak upieke chleb i bede musiala go wywalic,
to albo zmienie make i poeksperymentuje, albo znowu na jakis czas rzuce pieczenie chlebow.
Jotha, sprobuj i piecz go. A nuz ladnie Ci wyjdzie.