index.php?act=findpost&pid=1258484Ratunku!
Znów spleśniał mi zakwas
Ale od początku. W poprzednim mieszkaniu nie miałam nigdy takiego problemu: zakwas sobie żył, rósł, był silny i tworzył piękne chleby.
Po przeprowadzce - najpierw było OK, potem z mojej własnej winy się popsuł - zagłodziłam biedaka w nawale innych spraw. Ale nic, myślę sobie, wyhoduję nowy, nigdy nie było z tym problemu.
Wyhodowałam raz - zapleśniał, ledwo zdążył zakisnąć.
A dziś to już w ogóle przegięcie. Po długiej przerwie stwierdziłam, że spróbuję znow.
Mleko, woda i do roboty. Dziś czwarty dzień dojrzewania - otwieram, chcę dosypać mąki - a tu na ściance słoika biała, puchowa pleśń.
Co robię nie tak? W domu mam ciepło i sucho - może za ciepło właśnie? Nie wiem, co robić
Jakieś rady? Ewentualnie może ktoś z Warszawy chce się podzielić zaczątkiem...?
Dodajesz mleko do zakwasu? Czy o mąkę chodzi?
Przyczyny pleśnienia mogą być różne, mleko też może być powodem, więc żadnego mleka
W każdym razie słoik trzeba najpierw wyparzyć dokładnie, wody najlepiej użyć przegotowanej lub butelkowanej o normalnym poziomie minerałów ze świeżo otwartej butelki, lepiej użyć mąki z innego źródła, czyli inny producent lub inny sklep, temperatura nie może być za niska, w pomieszczeniu nie powinno być dużej wilgotności i zakwas nie może stać obok owoców, nawet takich bez widocznej pleśni. No to tak mniej więcej, próbować trzeba i pilnować.