Dzień dobry!
Wczoraj był debiut. I powiem, że ..... UDANY!
Za radą
mirabbelki i
Cartiki zrobiłam próbę 8godzinną z zakwasem, urósł jak szalony.
potem wybrałam przepis i ze wstydem przyznam, że taki, który wymagał jak najmniej czasu.
padło na bordinskyego tatter.
hm..... pachniało pięknie....
Chleb niestety lekko się przypalił od dołu ale to wina piekarnika. Macie jakąś metodę na przypalone doły? Jak tego uniknąć?
Zjadłam dziś kromkę na śniadania.
Jest pyszny. Ale następnym razem kolendrę zastąpię słonecznikiem, w moim domu brak fascynatów kolendrowych
Zdjęcia wrzuciłam do tematu o bordinskym.
Kilka podstawowych pytań mi się ciśnie na usta:
- jak to zrobić by chleb nie przywierał do foremki? Z trudem udało mi się go wyjąć;
- co to znaczy "nagrzany kamień" w przepisach mirabbelko? I czy „najprostszy chleb na zakwasie” to dobry wybór na debiut nr2? Może spróbować czegoś innego?
pozdrawiam