Duszonka słoikowa*

[hazo]

Kupiłam już mięso, jutro będę produkować.
Nigdy do tej pory nie robiłam żadnych przetworów w słoikach z mięsem. Do warzywno-owocowych wyparzam słoiki w piekarniku i zawsze używam nowych zakrętek, z którymi (pewnie wstyd się przyznać) nic nie robię po wyjęciu z folii w którą są opakowane. A jak przygotować takie pokrywki do mielonki❓ Co z nimi robicie ❓ A może też mogę zakręcić nowymi nic z nimi nie robiąc❓ Poradźcie, proszę.

 

[Buka]

Ja też używam do każdej nowej produkcji nowych wieczek. Pewnie można je nie myć, ale mam takie przyzwyczajenie, że wszystko co nowe muszę umyć, a często i wyprać, żeby usunąć jakieś pozostałości fabryczne, a np. wieczka przy okazji odtłuścić, a potem wycieram do sucha.

 

[mirabbelka]

Z myciem nowych zakrętek tez nie przesadzam

, ale do wszystkich przetworów przecieram spirytusem.

 

[h-elen]

Wszystkie wieczka wyparzam, nowe także.

 

[hazo]

Dziękuję bardzo. Chyba zrobię tak, jak Mirabbelka.

PS.
Zrobiłam z połowy porcji wszystkich składników.
Niestety, dla mnie to "niewypał". Jako, że nie mam szybkowaru pasteryzowałam w piekarniku. Oparłam się na wpisie Janki w tym wątku i na przeczytanych w Internecie kilku opisach takiej pasteryzacji.
Po godzinie pasteryzowania w około 140 stopniach zawartość słoików gotowała się chyba jeszcze przez godzinę po ich wyjęciu. Efekt - to szary, suchy wiór, do tego jeszcze bardzo słony. Odpuściłam sobie dalszą obróbkę i zawartość słoików pooooszła...

Mam kilka przepisów na mielonki (głównie w szynkowarze) z Wędlin Domowych i następną zrobię z któregoś z nich.

 

[h-elen]

Tym razem zrobiłam z pierwszego przepisu.
Część mięsa pokroiłam w kostkę ok. 1,5 cm.
Również wyszła znakomita

 

[Elzunia]

A ja jestem ciekawa gdzie trzymalas (w jakim sloiku) duszonke i jak ja wyciagalas, ze ona taka ladna?

 

[h-elen]

index.php?act=findpost&pid=1684455A ja jestem ciekawa gdzie trzymalas (w jakim sloiku) duszonke i jak ja wyciagalas, ze ona taka ladna?

To szkoła Buki

(kupiłam proste słoiki). Trzymam w piwnicy ale najczęściej mam miejsce w lodówce.

 

[h-elen]

Wczoraj zrobiona. Dzisiaj była na śniadanie.


Gotowałam w szybkowarze i chyba źle ustawiłam temperaturę. Z każdej gotowanej partii w jednym słoiku brakowało płynu, który się wytwarza z mięsa. Ale słoiki dobrze zamknięte

.

 

[Buka]

Duszonka, a jaka zwarta i apetyczna.

Dziwne, że tylko jeden z całego wsadu.

A woda po wyjęciu słoików miała ślad tłuszczu? Może garnek ustawiony był tak, że z jednej strony mocniej się ogrzewało? Nawet jak mocno zakręcony, to ciśnienie robi swoje i czasem cos sie może wydostac.

 

[h-elen]

Zapewne znalazłaś wytłumaczenie

Gar zawsze stał w tej samej pozycji i zdziwiło mnie dlaczego u licha zawsza jeden słoik z wsadu bez płynu. Tak, woda była tłusta, czyli wyssało

Widoczne grubsze fragmenty są dlatego, ze część chudego mięsa kroję w kostkę a to bardziej tłuste mielę.

 

[Elzunia]

Wyciagnelam i ja zrobiona jakis czas temu duszonke. Dalam mezu na sniadanie i odczekalam do teraz. Nie wyglada zeby mu cos bylo wiec zrobilam sobie kanapke z duszonka i ogorkiem. Pyyyycha.

 

[janie]

Bardzo dziękuję za pokierowanie. Niestety zamierzam zrobić z mięsa zarówno surowego, jak i duszonego (moi rodzice tak robili, też była w nim galaretka). Mówię niestety, bo właśnie pokazują mapę z zaznaczoną odległością od zajętej elektrowni atomowej do polskiej granicy.

 

[Buka]

Janie, jak wyszły produkcje? Podziel sie doświadczeniem. Mnie szczególnie interesuje ta z mięsa duszonego, bo z surowego już mam opanowaną.

 

[Maria z Łeby]

Mam 11 słoiczków duszonki, robiłam z mieloną karkówką, mieloną golonką (bez skóry) i krojoną szynką, za kilka dni degustacja.

 

[Elzunia]

Mario, golonke mielilas surowa czy podgotowalas?

 

[Maria z Łeby]

Mieliłam surową.

 

[Elzunia]

Ok, dobrze wiedziec.

 

[janie]

Rano zrobię słoikom zdjęcie (wystygły już po trzecim gotowaniu). Mięsa było tak lekko ponad 3 kg. Wyszło ich 7. Pojemność różna, bo z odzysku - od 350 do 500 ml. A wczoraj wywaliłam na balkon kolejną miskę, do macerowania z przyprawami, tj. grubo krojoną łopatkę i golonkę bez skóry. Plus pół kilo mielonego, kupnego. Razem 2 kg mięsa. Dzisiaj po pracy załaduję do słoików. Tym razem na surowo.

 

[janie]

Mario, golonke mielilas surowa czy podgotowalas?

Ja do tej partii na surowo - z myślą o mającej powstać galaretce - okroiłam golonkę od kości, zostawiając tam skórę i część przylegającego do kości mięsa. Lepsze z golonki dorzuciłam do łopatki i na balkon. Kość i skórę ugotowałam. Mam zatem z tego około szklanki płynnej jeszcze galaretki, którą dodam to tego co w misce na balkonie. Te kombinacje po to, aby uniknąć skóry z golonki w słoikach. A tę skórę i resztki mięsa przy kości zjadł mój, z chrzanem i ze smakiem.

 

[janie]

Słoiki były wypakowane prawie do pełna, 2 cm poniżej krawędzi, jednak przez 3-krotne gotowanie siadły. Wyszło 7. Jeden z nich "nie chwycił", miałam okazję spróbować. Mięso było tak pyszne, że połowę wyjadłam widelcem, nawet bez chleba. A mało być do obiadu. Sosik zastygł w galaretkę. Niestety kolejny po prostu pękł. Nie rozpadł się, ale odpada denko. Pewno był zbyt mocno dokręcony, czego też podobno nie należy robić. Szkoda mi tego mięska. Spróbuję część uratować widelcem. A w nocy było pierwsze gotowanie kolejnych 4, takich 0,7. Tym razem z mięsem surowym, duże kawałki, przyprawy oszczędnie. Gotowało się 2 godziny, bo przysnęłam.
Zamieszczam zdjęcie tych pierwszych, Ula, nie wiem czy znowu nie będzie "małoobrazkowe", czort wie dlaczego...