no cóż, przy Waszych arcydziełach trochę wstyd pokazywać mojego zęba, z którym się męczyłam w miniony weekend... ale trudno, pokażę. Wcześniej jednak muszę się trochę usprawiedliwić:
1. tort był dużo większy niż
próbny, trudniej mi się go kształtowało i pokrywało masą.
2. Był taki straszny upał ( w kuchni ok. 40 stopni), że mi wszystko płynęło ( masa cukrowa dopiero po nocy w lodówce dała się jako tako formować)
2. nie dostałam nigdzie gotowych literek, nie miałam już siły robić lukru i pisać tylką, zresztą nie bardzo umiem, więc napis zrobiłam kremem czekoladowym z tubki, który rozpływał się w oczach przy tej temperaturze
3. przy okazji pisania pobrudziłam masę cukrową
4. Jak już miałam wszystkiego dość i uznałam, że napis "ujdzie", to po włożeniu do lodówki zgniotłam jego część półką od drzwi lodówkowych
ogólnie taki wyszedł przed zgnieceniem:
a taki po nieudolnym poprawianiu narzędziami dentystycznymi
Na szczęście moja córka nie przyczepiła się do kształtu zęba, guzków, bruzd itp. ( niechby tylko spróbowała
), pokiereszowany napis też nie zepsuł jej radości.
P.S. jeszcze jeden taki będę robić za jakieś dwa tyg., więc jak to się mówi-do trzech razy sztuka...
może ten kolejny wreszcie będzie jak trzeba.