Dziękuję dziewczyny za słowa uznania
W pychę to już na pewno nie wpadnę, a to za sprawą wczorajszego tortu, drugiego w karierze, który był totalną porażką
Po prostu wyszedł taki knot, że szkoda gadać..No ale życie uczy nas pokory, przyda mi się na przyszłość.
Zaczęło się od tego, że zamiast kupić sobie znowu gotowy lukier plastyczny pokusiłam się o wyprodukowanie własnego, z przepisu Alki bodajże, nie mając w zapasie ani grama gotowca.
W piątek w nocy go robiłam.. Wszystko po kolei, jak w przepisie, dokładnie odmierzone, i może ta dokładność mnie zgubiła. Bo był moment kiedy została mi jeszcze niepełna szklanka cukru pudru a masa była już wg mnie dostatecznie plastyczna, ale nie, ja goopia baba uparłam się wgnieść w masę całość i wyprodukowałam kamień.. Próbowałam się ratować
Rozwałkowałam toto, ale nie dało się zbyt cienko, i było TO sztywne i się rwało - porażka. Poleciało z hukiem do kosza, a ja jak normalnie stronię od alkoholu tak wyduldałam pół butli węgierskiego winka, o 2 nad ranem, coby zapić stres i żal
Dobrze, że masy do tortu zrobiłam więcej (BTW masa też mi się zważyła, ale ją ratowałam ubijaniem na parze) bo go przynajmniej obsmarowałam i udekorowałam kremem ze szprycy, ale to już było takie bez pomysłu.
Generalnie na roczek córeczki zrobiłam kijowy tort w kolorze jasnego kakao, obsypałam go perełkami które się roztopiły, ble ble ble. Dobrze, że był chociaż smaczny (biszkopt Hichotki i krem Leninki) bo bym sie już wogóle rozwałkowała własnym wałkiem
Powiem tak: jak ktoś nie ma doświadczenia z wyrobem masy cukrowej to absolutnie nie polecam robienia jej bez zapasu gotowego lukru plastycznego. Żadna oszczędność i do tego stresior straszny
Następny tort za to przywalę taki, że norrrmalllnieeee!! Ino wykupię cały zapas lukru z tortowni i heja!!