w sobotę upiekłam - "próbną"
zmodyfikowałam troszkę: dałam nieco mniej drożdży, dodałam więcej cukru i włączyłam przy wyrabianiu łyżkę piure z gotowanych ziemniaków
- upiekłam babkę i muffinki
w sobotę, na ciepło - wiadomo, jak każde drożdżowe - pycha!
w niedzielę babeczka była bardzo dobra, muffinki również - zobaczymy dziś wieczorem - jeśli będzie ok., to zrobię na luzie, jeszcze w Wielką Sobotę
- a jeśli już będzie suchawa, to najwyżej zaryzykuję wyrabianie w maszynie i zrobię drożdżowe w niedzielę rano
(chociaż planowałam na rano bułeczki
) - w takich "razach" przydają się dwa piekarniki
swoją drogą, z tym ziemniakiem miałam pewne obawy - wielokrotnie z powodzeniem dodawałam go do ciasta chlebowego, tam sprawdza się znakomicie, ale do słodkiego drożdżowego dodałam go po raz pierwszy - i jestem bardzo zadowolona z efektu - nie czuć go smakowo w cieście, ale mam wrażenie, że rzeczywiście dodaje wilgotności
* grudek w zaparzanej mące nie miałam - rozcierałam ją po trochu z wrzącym mlekiem, dolewając je cienkim strumyczkiem. robiłam to w misce, rozcierając taką kulką drewnianą (od makutry). zrobiła mi się aksamitna pasta.
No, ale regularnie zaparzam sobie razową mąkę do chlebów, więc jakby mam już "obcykane"