Do wczoraj nie lubiłam faworków, odrzucała mnie idea smażenia ciastek na smalcu i jedzenia z cukrem. Jednak moi panowie stwierdzili że chcą i wizja sztucznego tworu cukiernianego była tak przerażająca, że postanowiłam się poświęcić 
	
	
	
		
		
		
		
	
	
 
A co tam, czasem mogę zrobić coś czego nie lubię moim biodrom to tylko wyjdzie na zdrowie tak?
 Ponieważ jestem na tym forum od dość dawna (tylko się jakoś nie mam śmiałości za często odzywać  
	
	
	
		
		
		
		
	
	
  ) to wiem że wszystko co jest sygnowane  nickiem " bajaderka" (i kilka innych) będzie strzałem w dziesiątkę  ( Tak poszła duża ilość wazeliny ,w pełni zasłużonej 
	
	
	
		
		
		
		
	
	
 )
 Od razu stwierdziłam że podwójna porcja conajmniej bo dwa razy wietrzyć chałupy po tym smalcu nie zamierzam ( teraz żałuję że nie poczwórna, ale moja waga łazienkowa twierdzi, że dobrze że te faworki się zaraz skończą  
	
	
	
		
		
		
		
	
	
  )  Jejku jakie one są pyszne  
	
	
	
		
		
		
		
	
	
  !!!! Leciutkie, wałkowały się bosko i szybciutko, same bąbelki w środku i najważniejsze- zero wchłaniania tłuszczu! 
Wiem co mówię, bo moja wątroba po  wczorajszych bachanaliach nie wysyła mi żadnych wiadomości 

 Cudo poprostu !
 Bardzo dziękuję za przepis  
	
	
	
		
		
		
		
	
	
 nawet zdjęcie im zrobiłam, ale sobie poszło z aparatem i wróci wieczorem..  strasznie się rozpisałam , ale te faworki są tego warte! 
....jest jeszcze opinia mojej mamuni...po spróbowaniu  ich nie powiedziała -" bardzo dobre , ALE....
...tylko... 
 " - to najlepsze faworki jakie w życiu jadłam " ( ja wiem że kto nie zna mojej mamuni, ten nie do końca zrozumie  
	
	
	
		
		
		
		
	
	
 )