Za mną też pierwsza tegoroczna produkcja cieniutkich pierniczków. Na razie są "gołe". W tym roku pomagał mi 4,5 letni wnuczek Wiktor. I nie wiem czy to był dobry pomysł, bo pomoc znikoma, a pierniczków ubyło baaardzo dużo. Wyjadał jeszcze ciepłe. Wolę nie myśleć ile zjadł surowego ciasta. Najpierw powąchał, stwierdził, że bardzo ładnie pachnie, potem spóbował, no i końca tego próbowania nie było. Na moje uwagi powiedział: "Babciu, gdybyś Ty wiedziała jakie to ciasto jest dobre, to też byś tyle podjadała."
I tak, Tatter, zyskałaś jeszcze jednego pierniczkowego fana.