Wiem, że może wracam do odległych dyskusji, ale napiszę wam, jakie są moje doświadczenia względem "produkcji"
tortu.
Biszkopt piekę z takiego przepisu: na 1jajko - 1 łyżka mąki pszennej, 1 łyżka mąki ziemniaczanej, 2 łyżki cukru i szczypta proszku do pieczenia(6 jaj=1 łyżeczka). Zaglądać można, ale bardzo ostrożnie, czyli tak, aby ciasto nie odczuło zmiany temperatury(najlepiej przez szybkę-przez moją już nic nie widać
). Tortownicę wykładam papierem tylko dno. Boki muszą się przykleić, bo wtedy biszkopt ma ładny kształt. Gdy biszkopt się zarumieni, wyłączam piekarnik, pozwalam mu delikatnie ostygnąć, po czym wyciągam i opuszczam tortownicę na podłogę(tak z wysokości kolan). Patyczkiem do szaszłyków oddzielam brzegi od formy i wyrzucam z tortownicy na wyłożoną papierem tacę. Dopiero następnego dnia kroję i robię torcik.
Masa do przekładania: dla siebie i rodzinki zawsze robiłam budyniowo-maślany(z rumem i cytryną)-owoce z syropu, "klienci" życzą sobie zawsze ze śmietany(z galaretką i owocami lub żelatyną i innymi dodatkami jak kakao, ajerkoniak, czy orzechy).
Nasączenie: najczęściej to biała oranżada, cytryna i rum, do ciemnych biszkoptów syrop z wiśni z alkoholem.
Masy cukrowe do dekoracji: to najczęściej sztuczny marcepan i lukier plastyczny, rzadziej masa z pianek(jak dla mnie za szybko twardnieje).
Izolator lukru od tortu to u mnie masło z cukrem pudrem lub masa budyniowo-maślana. Sztuczny marcepan kładłam na śmietanę i nic mu się nie stało. Może dlatego, że jest tłusty.
Uwielbiam wyzwania i nigdy nie robię 2x takiego samego tortu. Ostatnio próbuję swoich sił w robieniu kwiatów i figurek. Wasze wskazówki są niezastąpione. Mam nadzieje, że ja też w czymś wam będę mogła pomóc.