Nie chciało mi się obierać tej papryki, ale upiekłam i nie było źle, nawet mieszkanie się trochę ogrzało. Dziś tylko zapasteryzuję całość.
Dodałam trochę więcej ziółek i czosnku niż kiedyś, bo właściwie to najchętniej zjadałam ten miszung jako dodatek do kanapek, do wędliny, serów, jajek itd.