Nie obsuszył się, bo niby jak. Po nasączeniu zawinęłam go ponownie w folię i do lodówki.
Zespoił się i przed drugim nasączaniem musiałam go ponownie nożem rozdzielać.
Mogę więc z czystym sumieniem napisać, że metoda z krojeniem na placki już przed pierwszym nasączaniem jest dobra i na pewno bezpieczniejsza niż nakłuwanie patykiem.
Mamy pewność, że piernik jest dopieczony i można wyeliminować problem jaki został opisany powyżej. Ba, jeśli ktoś piecze piernik ok. miesiąc przed świętami jest szansa upiec ponownie gdyby coś nie wyszło.
Uważam to za wielką zaletę.
Poza tym jest pewność, że ciasto zostało dobrze i równomiernie nasączone.
Teraz leży sobie już nasączony drugi raz i przełożony (u mnie dżemem z czarnej porzeczki).
Jęzor mi ucieka...