Robilam kruche ciasto z olejem kokosowym w formie stalej o temp pokojowej i schlodzonym porzadnie w lodowce. Nie bylam zadowolona z rezulatatow.
A, ze zalezalo mi bardzo na alternatywnym skladniku w kruchym ciescie ze wzgledu na diete mojej corki, to szperalam w necie w poszukiwaniu innego rozwiazania. Znalazlam post, w ktorym autorka opisala jak z powodzeniem przygotowuje ciasto kruche z olejem kokosowym. Otoz, jak sie okazuje, bledem jest zalozenie, ze olej kokosowy zachowa sie jak maslo i polaczy w identyczny sposob po posiekaniu go z maka. Sprobowalam wiec nowego podejcia, w ktoym olej najpierw nalezy rozpuscic, a nastepnie schlodzic do temp pokojowej. Make (raz uzylam razowej pszenno- orkiszowej, innym razem samej okriszowej), wymieszalam z sola/cukrem, a nastepnie dodawalam po 2 lyzki uplynnionego oleju, skrapiajac nim make i wrabiajac palacami az powstaly grudki. Na koniec dodalam kilka lyzek lodowatej wody i zbilam wszystko w kule. Ciasto kruszy sie nieco w tym stanie i jest powiedzialabym raczej twarde, ale zupelnie zmienia sie po odpoczynku 30 min w lodowce. Takie odpoczete rozwalkowalam i dalej postapowlam jak zwykle z kruchym.
Kusicielki.
