Wy tak fajnie piszecie, ze wam wyszedl, ze wyrósł, ze nie da sie go zepsuc... to ja najwidoczniej jestem uzdolniona inaczej, tzn.potrafie go spaprac... robilam z 1 porcji jajka ubijalam bardzo dlugo, az bylma dumna z tej masy, dodalam maki (co prawda nie ubijalam dlugo) i do piekarnika... ciasto surowe zajelo mi pol tortownicy... i co, myslalam ze wyrosnie slicznie duzy jak te wasze piekne, a tu nic :/ moze urosl ze 2 cm, i nic...stanal i stoi... juz mi sie wierzch spiekl to wylaczylam, no i zostalo na tym ze biszkopt sie na bank na 3 czesci nie podzieli
jaki jest w srodku zaraz zobacze...oby nie zakalec bo chyba sie porycz - antytalencie biszkoptowe jestem.. a chcialam mamie prezent na swieto zrobic - tort truskawkowy .... jak nei wyjdzie to jeszcze raz
poradzcie co zle robie, czy moze to tez byc wina piekarnika? moj to juz chyba 30lat dobija (smieszne, ale juz nowy stoi i do wyprobowania jest)


poradzcie co zle robie, czy moze to tez byc wina piekarnika? moj to juz chyba 30lat dobija (smieszne, ale juz nowy stoi i do wyprobowania jest)