Hmm.. no i co by tu powiedziec
PO PROSTU JESTEM BEZTALENCIEM, he he
Niestety nie wyszedl mi ten biszkopt. Pewnie zlosliwiec jeden wiedzial ze to moj pierwszy raz, bo ja nie cierpie biszkoptow nawet w smaku
No, ale mus to mus. Wieczorem zrobie kolejne podejscie, bo sie uparlam zrobic samodzielnie tort.
Pomozcie mi, prosze, przeanalizowac co zle zrobilam.
Jajka i cukier do miski - miksowaly sie ok 25 minut. zrobilo sie ich duuzo i byly biale, jak trzeba.
Obie maki i proszek do pieczenia przesiewalam sitkiem bezposrednio na ciasto (partiami) i mieszalam drewniana lyzka. pozniej chwilke ubijaczka do piany z miksera. dodalam lyzke octu i delikatnie wymieszalam lyzka. siup do pieca (tortownica 23cm, miala nasmarowany tylko spod)
najpierw 100 stopni i co 5 minut zwiekszanie o 10-20 stopni. docelowo 170. Ani razu nie otworzylam piekarnika. Pieklam na termoobiegu, bo u mnie sie wlacza automatycznie i nie mam mozliwosci wylaczenia go.
Biszkopt ma 1,5cm(!!) wysokosci i jest bardzo twardy na gorze. kolor slicznie zlotawo-brazowy.
moje podejrzenia:
- nie mialam maki luksusowej, w polskim sklepie byla tylko poznanska 500 i z takiej pieklam, a nie wiem czy sie nadaje.
- jak mieszalam make z ubitymi jajkami, byla caly czas taka wysoka masa, jak na beze. ale nie umialam za bardzo wymieszac grudek macznych, wiec musialam juz uzyc miksera - na wolnych obrotach. wtedy cala masa totalnie klapnela. no ale niektore z dziewczyn pisza ze wszystko robia od a do z mikserem i pieknie im ciasto wyrasta.
no to co moglam zrobic zle??
a oto (mizerny) efekt moich dzisiejszych kulinarnych zabiegow
i tak na zdjeciu wyglada jakby byl troche wyrosniety, w rzeczywistosci to naprawde jest tylko poltora centymetra, bo zmierzylam linijka, hi hi.