No, moja misja spelniona,
- dopielam swego
- teraz moge lezec do gory brzuchem i odpoczywac
Dzis, wszystko poszlo idealnie!
Wspominalam przy komentarzu przy pierwszym podejsciu, ze mialam problemy z ciastem.
Nie dalo sie wygniesc, bo zostawaly grudki, ciasto bylo twarde, nie szlo go porzadnie walkowac.
Przy innych razach, ciasto podczas wygniatania bylo miekkie, ale pozniej, jak roslo, robilo sie coraz twardsze i suchsze,
dlatego mialam problem z walkowaniem... (teraz, to wiem)
Przy ostatnim razie, pomyslalam, ze skoro tak sie dzieje- ze ciasto, jak rosnie to twardnieje, moze by tak dosypac mniej maki..
Juz chcialam dosypac mniej, ale w ostatniej chwili dosypalam reszte. Pozniej zalowalam i postanowilam, ze zrobie tak nastepnym razem.
Dzis w pierwszym etapie, dosypalam 200 g maki(bez jednej lyzki) , a nie 250, jak bylo podane.
Ciasto troche sie kleilo, ale na tyle, ze spokojnie odchodzilo od miski.
W porownaniu z poprzednimi razami, pieknie sie blyszczalo, bylo elastyczne i mieciutkie. Dzis, to byla sama przyjemnosc wyrabiania.
Doszlam do etapu, gdzie trzeba walkowac.
Ciasto, po zmniejszeniu ilosci maki, bylo tak fantastyczne, ze w ogole nie mialam problemu z walkowaniem,
az sie zdziwilam, bo przeciez za kazdym razem bylo inaczej. Dzis, nie sprawialo mi to zadnego klopotu.
Moglam je leciutko rozwalkowac ( z tym maslem) na bardzo cienko, nic sie nie rwalo, nawet nie bylo widac, ze tam jest maslo.
No, na prawde bylam w szoku. Zmiana o 360 stopni.
Dosc mocno wyroslo, a w piekarniku uroslo, az po brzegi komina. Ostatnio wydawalo mi sie, ze duzo urosla.
Nie prawda
Dzis pobila rekord
Babka jest leciutka i taka delikatna
Idealna!
Chcialam BARDZO ogromnie podziekowac mojemu "duszkowi", ktory trzymal od rana za mnie kciuki
,
ktory "poprwadzil mnie za reke" i doprowadzil do tego, ze dzis wszystko poszlo gladko i idealnie!
- Dziekuje
A wiecie co jest w tym najfajnieszego?
-Ze nawet Maz
myslal nad tym, co zrobic, zebym mogla spokojnie przelozyc ciasto do formy z kominem.
Opowiadalam Mu o moich ostatnich wyczynach, a dwa (?) dni pozniej przychodzi z pracy i mowi, ze:
" Myslalem dzisiaj o tym ciescie, jak jadlem i wiesz co mi przyszlo do glowy? Ze przed wylozeniem masla na ciasto, (opowiadalam szczegolowo przepis i problemy
)
podziel je na dwie czesci, maslo na pol i walkuj na dwa razy"
powiem szczerze, ze tez juz o tym myslalam (caly czas siedzialo mi pandoro w glowie i myslalam nad usprawnieniami
)
- i dzis wlasnie tak zrobilam
Za nim odstawilam ciasto na 1,5 godziny, podzielilam je na pol i wyrastalo w dwoch miskach.
Pozniej podzielilam maslo i osobno walkowalam i chlodzilam.
Chodzilo mi o to, aby za bardzo nie "znecac" sie nad ciastem, bo jesli znowu bym przepolowila na dwie formy,
pewnie mialabym ten sam problem, co ostatnio
Cos jeszcze chcialam napisac, ale nie pamietam
- pewnie przypomni mi sie pozniej
Zdjecia oczywiscie nie oddaja tego co widze przed soba, bo jak zwykle dobre swiatlo zgaslo
a babka- bez cukru byla jeszcze goraca.
Te, w przekroju byly prawie, prawie zimne.
Jutro srodek na pewno bedzie ladniej wygladal
No i jeszcze jedno
p.s.
Joanno, widze, ze poprawilas blad w przepisie
Dobrze by bylo, gdybys napisala o tym notatke, poniewaz duzo osob probowalo je piec, mieli problemy z ciastem i zrazilo sie do tego przepisu.
Szkoda, ze sie go boja, bo ciasto jest pyszne i w sumie teraz, nie powinno byc z nim zadnych klopotow.
Mysle, ze jak zobacza notatke, ze jest poprawiona ilosc maki, moze przekonaja sie i skusza na ponowne pieczenie.