Ostatnio pomieszałam receptury, bo zamarzyła mi sie basturma, ale trafiłam na tani schab
I zrobiłam jeszcze troszke inaczej:
schab byl 'normalnej grubości', nie cięłam.
Wedle podpatrzonych sposobow na jutubie najpierw zasoliłam na maksa kawałek mięsa - czyli obsypałam solą, położyłam na soli i do lodówki. Leżał tam dwie doby, obracałam.
Wyjełam, opłukałam i osuszyłam. Mięso było twarde i ściągnięte. Owinęłam w lnianą szmatkę, obciążyłam i zostawiłam na noc.
Prawie nic nie wyciekło.
Przygotowałam przyprawę w formie pasty ( kozieradka, papryka slodka i ostra i cos, nie pamietam) - do suchego dolałam wody ( potem gdzie indziej doczytałam, że dobrze jest rozrzedzać pastę czerwonym winem).
Obmazalam calośc schabu tą pastą i włożyłam do pojemnika z pokrywką i na 24 h do lodówki.
Po wyjęciu z lodówki obwinęłam w gazę i powiesiłam do suszenia w kuchni.
Po tygodniu spróbowałam - było gotowe. Daje sie kroić na plasterki grubości kartki papieru. Jak dla moich skorupka przypraw jest zbyt intensywna i obskubują. Ale wciągają równo
Wyrób jest bardzo słony.
Zdjęcie robiłam dzisiaj, po tygodniu leżakowania w lodówce, w szmatce lnianej i foliowym worku.